Czy w muzeum straszy?

A może należałoby zapytać, co lub kto straszy? Zdarza się, że pracownicy i zwiedzający muzeum czują niezidentyfikowaną obecność w salach, korytarzach czy, o zgrozo, w windzie. Podłoga sama skrzypi. Coś trzeszczy na strychu, w piwnicy dudni… Bywa, że urządzenia monitorujące rejestrują ruch w miejscach, w których nikogo nie ma. Pojawiają się niewyjaśnione świetlne refleksy. Fałszywych sygnałów nie potrafiły wyjaśnić ekipy specjalistów. Niektórzy już uznali te zjawiska za wystarczające dowody. W Muzeum Tkactwa w Kamiennej Górze straszy!

Zabytkowy budynek ma długą i intrygującą historię. Kandydatur na zjawę byłoby zapewne sporo. Legendy mówią, że piwnice barokowej kamienicy z XVIII wieku pamiętają jeszcze średniowiecze i rzekomo… templariuszy. W minionym stuleciu, przez 20 lat kamienica była siedzibą loży masońskiej. Aura tajemniczości jest wpisana w mury siedziby muzeum. 

Jednak to nie templariusz, ani nie mason straszy w naszych salach. To duch kobiety! Śledztwo niczym z „Archiwum X” doprowadziło muzealników do zaskakujących wniosków. Po budynku przechadza się nieżyjąca od ponad 200 lat właścicielka: Anna Rosina Fischer. Żyła w latach 1703 – 1788. Urodziła się jako Anna Rosina Scharff. W 1723 roku poślubiła kupca Johanna Davida Fischera. Rodzina należała do przedsiębiorczych i majętnych. Fischerowie posiadali w XVIII wieku dwie kamienice w rynku Kamiennej Góry. Handlowali płótnem lnianym. W połowie XVIII wieku kupiectwo przeżywało na Śląsku złoty okres. Po śmierci męża w 1749 roku, Anna Rosina przejęła rodzinny interes. Wraz z synami prowadziła go do swojej śmierci. W 1725 roku urodził się Christian Fischer, a w 1727 roku Johann David Fischer junior. W 1734 roku urodził się kolejny syn - Traugott Fischer, a w 1735 roku Ernst Wilhelm Fischer. Wymienieni synowie Fischerów zajmowali się z powodzeniem kupiectwem w Kamiennej Górze, podobnie jak rodzice. Zaskakuje dość intrygująca zbieżność w datach śmierci członków rodziny. Sędziwa, 85-letnia Anna Rosina Fischer zmarła w 1788 roku (przeciętna długość życia w tamtych czasach wynosiła… 29 lat). Jednak nie to jest kluczowe. Anna Rosina Fischer przeżyła nie tylko męża (była wdową niemal 40 lat!), ale i synów - Christiana i Johanna Davida - którzy odeszli w 1778 i 1780 w wieku 53 lat. W 1787 roku, również w wieku 53 lat, zmarł Traugott. Tego samego roku zmarli także synowie Ernst Wilhelm i Ferdinand Gottlob. Wdowa pochowała 5 synów i nadal zarządzała majątkiem Fischerów w Kamiennej Górze! Swoją rodzicielkę przeżyli jedynie Karl Benjamin (zm. 1792) związany z administracją państwową we Wrocławiu i Berlinie i najmłodszy - Emanuel Gotthelf Fischer (zm. 1797) związany z administracją państwową w Namysłowie. 

W konstrukcji solidnej drewnianych drzwiach oficyny znajdował się portret zbiorowy rodziny. Na deskach ktoś uwiecznił trzy postaci z XVIII wieku. Monochromatyczne malowidło przedstawia siedzącą kobietę i dwóch młodych mężczyzn. Pani domu trzyma długą fajkę, modną w XVIII wieku (aria o paleniu fajki „So oft ich meine Tobackspfeife” znajduje się w notatniku muzycznym dla Anny Magdaleny Bach, żony Jana Sebastiana Bacha). Mężczyzna nalewa kawy do filiżanki. Prawdopodobnie poda ją kobiecie. Ukazanie nowych, modnych używek (tytoniu i kawy) podkreślało majętność i pozycję uwiecznionych osób. Uznaje się, że to właśnie Fischerowie: wdowa i synowie, spadkobiercy kupca. Ten wizerunek, poddany konserwacji, został wyeksponowany na wystawie historycznej w naszym muzeum. 

Duch Anny Rosiny chyba nie pogodził się ze śmiercią pani kupcowej. Żywotna matrona zdaje się nadal doglądać majątku i biznesu, żyjąc wciąż, jakby poza czasem. Być może jej eteryczną egzystencję podtrzymuje tajemnicza, mistyczna energia budynku? Coś, co miało tutaj przyciągnąć templariuszy, a potem masonów.  Fischerowa pozostała do dziś emanacją genius loci starej kamienicy na kamiennogórskim rynku. Kto wie, jak długo będzie się jeszcze snuła po salach i korytarzach? 

Opr. Robert Główczyk 

 

czy-w-muzeum-straszy